Fishermann Angling Club
Galeria zdjęć
O czym się nie mówi -catch&release 1
Wprowadzenie
O zasadach C&R napisano już wiele. Praktycznie na każdym forum wędkarskim znajdziemy takich tematów dziesiątki i niejeden z nas widząc tak zatytułowany temat lub artykuł po prostu go omija. Przecież czytaliśmy na ten temat już tyle, że po co powtarzać to samo? Dlatego postanowiłem podejść do tego tematu inaczej. Udało mi się zgromadzić materiały, dzięki którym niejeden doświadczony wędkarz spojrzy na C&R w innym świetle, zweryfikuje swoje postępowanie w obchodzeniu się z rybami, czy choćby przyswoi sobie dodatkową wiedzę na ten temat. Niejeden teraz powie, że zna zasady Catch&Release i wie jak obchodzić się z naszymi zdobyczami...ale czy na pewno?
Nie sądzę. Ja też tak myślałem, ale jak zapoznałem się z tymi materiałami, dotarło do mnie że wypuszczanie ryb to nie tylko zamoczone w wodzie ręce przed chwyceniem ryby, nie tylko mata, podbierak, bezzadziorowe haki i delikatne wyhaczanie. Wielu z nas myśli, że jak ryba pomacha nam wesoło ogonkiem i szybko zniknie w wodzie, to wszysko jest ok, a ryba w dobrej kondycji wróciła do wody. Okazuje się, że nic bardziej mylnego. Przeglądając fora wędkarskie w sieci i szukając interesujących mnie zagadnień doszedłem do wniosku, że większość informacji o których piszemy i mówimy jest po prostu powielana i kopiowana, bez żadnego zastanowienia. Powtarzamy pewne reguły jak mantrę, nie zadając sobię trudu by sprawdzić czy to co robimy faktycznie zdaje egzamin i pomaga rybom. A co gorsza powtarzamy w ten sposób wiele bzdur, dostosowujemy się do nich i w konsekwencji przekazujemy je dalej.
A czy nie powinno być tak, że jeśli chcemy swoim postępowaniem pomagać chronić nasze łowiska, że jeśli chcemy dawać przykład młodszym pokoleniom wędkarzy, to nie powinniśmy sami wiedzieć co robimy, w jaki sposób i dlaczego? Wydaje wam się, że wiecie? Może niektórzy wiedzą, ale większość z nas po zapoznaniu się z materiałami pewnie zweryfikuje swoją wiedzę.
Polacy są narodem trudnym i każdy jest specjalitą w każdej dziedzinie, lub przynajmniej uchodzi za takiego we własnym mniemaniu. Polskie społeczności wędkarskie od lat przejmują od innych nacji wędkarskie nowości i techniki. Potrafimy nawet te techniki usprawniać, zresztą Polscy wędkarze są jednymi z najlepszych na świecie. Szkoda tylko, że najważniejszą rzecz czyli zasady Catch&Release przejeliśmy na samym końcu i w dodatku nie zagłębiliśmy się w ten temat dokładniej. Przyjęliśmy zasady, które pasują nam, do naszej mentalności i co za tym idzie wypaczamy całą ideę C&R coraz bardziej zmierzając w stronę jakiegoś fanatyzmu, gdzie wędkarz który zabiera czasem rybę z łowiska nagle jest piętnowany i publicznie linczowany na forach i stronach internetowych.
Materiały, które przedstawię wam w kolejnych częściach (bo jet tego sporo) to w większości badania naukowe ichtiologów nad śmiertelnością i przeżywalnością ryb przy zastosowaniu zasad C&R. Są to badania przeprowadzone przez Amerykanów, Szwedów czy Niemców, a okres tych badań to mniej więcej ostatnie 15 lat. Przeprowadzono badania na ponad 120,000 sztuk ryb różnych gatunków. Dzięki wynikom tych badań, zmodernizowano wiele przepisów na łowiskach w USA i Kanadzie, a jakie mają łowiska i jak prosperują chyba mówić nie trzeba. Wędkarze wypuszczający ryby są teraz świadomi tego co robią. My niestety nie, tylko tak nam się wydaje.
Ktoś pewnie zapyta, dlaczego niby mamy słuchać naukowców zza oceanu? Co nas obchodzą ich badania? Otóż tak się składa, że nasi rodzimi naukowcy i ichtiolodzy nie prowadzą takich badań. Przecież u nas jest problem nawet z pożądnym zarybieniem, więc gdzie tu liczyć na jakiekolwiek konkretne badania? Ogólnie, tak dokładne badania nie były wykonywane nigdzie w Europie i chłopaki z Ameryki odwalili kawał dobrej roboty. Badano wpływ holu na kondycje i śmiertelność ryb, wpływ różnych rodzaji haków, wpływ czasu pozostawania ryby poza wodą i praktycznie wszystkiego co dotyczy nas – wędkarzy. Pisałem też pytania do kilku ichtiologów z naszego kraju, lecz moje maile pozostały bez odpowiedzi. Albo nie mają wystarczającej wiedzy by odpowiedzieć na moje pytania, albo za duża ilość tytułów przed imieniem nie pozwala im na rozmowy z szarym Kowalskim, albo są tak zapracowani...Natomiast na moje pytania wysyłane do Ontario czy Holandii odpowiedzi przyszły zanim mail do nich dotarł. O czymś to świadczy.
Apeluje więc do wszystkich, by nie przechodzili obojętnie koło tych artykułów które niebawem się będą pojawiać. Byście poświęcili chwilę i przeczytali je w całości. Materiału jest sporo, a mam nadzieję że dojdą kolejne na które czekam.
Fakty i Mity
Na początek może coś lżejszego, a do konkretnych informacji przejdziemy w części drugiej. Na temat C&R krąży dużo opowieści, a dyskusje na temat jak powinniśmy postępować nie mają końca. Inną sprawą jest to, dlaczego mamy robić tak a nie inaczej. Jedną z takich czynności jest obcinanie i pozostawianie w rybie haka czy przynęt gdy wyhaczenie sprawia nam problem. Niezaprzeczalnym faktem jest, że postępujemy dobrze i wręcz powinniśmy obcinać żyłki czy stalki najgłębiej jak można pozostawiając w rybie hak. Wszystko po to, by maksymalnie skrócić czas przebywania ryby poza wodą i by jej nie poranić. Problem leży jednak w tym, czy zdajemy sobię sprawę co się z tymi hakami czy blachami dzieje w żołądku czy przełyku ryby?
I tu właśnie wychodzi niewiedza i ignorancja większości wędkarzy. Przecież jak to mówią " szczupak to przetrawi". To określenie "przetrawi" tak już nam weszło w krew, że nawet nie zastanawiamy się nad tym, a wyobraźnia sama nam podpowiada obrazy jak blacha zostaje przetrawiona przez kwasy żołądkowe ryby i mamy piękną metalową kupę. Nie wiem skąd się takie określenie wzięło. Czy kiedyś jakieś osoby, które zaczęły stosować "przetrawienie" wiedziały jak jest faktycznie i tylko umownie tak to nazwały, czy wynikało to z błędnego tłumaczenia jakichś tekstów? A może jak to często bywa, wymyślono sobie taką teorię na usprawidliwienie swojego postępowania? Nie wiem. Natomiast każdy, kto włożyłby trochę wysiłku i czasu, wiedziałby że ryby nie przetrawią naszych haków i przynęt.
Jakie to musiałyby być kwasy, by przetrawić taką algę? Owszem, można znaleźć w sieci tematy czy arty opisujące, jak to kwas solny który znajduje się w żołądku szczupaka zżera całą blachę. Nie wiem, kto takie bzdury pisze, bo nie są one poparte niczym. A prawda jest banalnie prosta. Korozja! Ot i cała tajemnica. Nasze przynęty najzwyczajniej w świecie ulegają korozji. Kwasy żolądkowe przyspieszają ten proces, ale nie ma tu żadnego trawienia, a i korozja nie jest całkowita. Organizm ryby broni się przed ciałem obcym, jak każdy inny organizm. Jak tylko korozja postąpi na tyle, by hak wysunął się z tkanki, ryba najszybciej jak się da pozbywa się tego "wypluwając" niechcianego gościa. Nieraz trwa to krócej, nieraz dłużej, a nieraz niestety doprowadza do komplikacji. Może to spowodować mniejsze spożywanie pokarmu i zmniejszenie masy ciała, problemy z rozmnażaniem, chorobami czy śmiercią. Dlatego tak ważnym jest rozważenie używania haków bezzadziorowych.
Takie mówienie i myślenie o trawieniu sztucznych przynęt, pokazuje nam jaką mamy faktycznie wiedzę na ten temat. Powtarzamy to, co nas nauczyli koledzy, inni starsi wędkarze czy fora internetowe. A my powtarzamy takie bzdury dalej i przez kolejne lata będzie panowało przekonanie, że ryba strawi wszystko. W tym przypadku jest to o tyle niegroźne, bo zostawiając hak w rybie postępujemy właściwie. Powinniśmy tylko zmienić tok myślenia, zaczać sami myśleć i przede wszystkim nie używać określenia ''ryba to przetrawi'', tylko ''ryba sobie z tym poradzi, albo wypluje''. A wszystko po to, by przyszłe pokolenia nie popełnialy naszych błędów.
Częściowo będziemy wracać do tego tematu w kolejnych częściach, gdzie przedstawię dane dotyczące przeżywalności ryb po długim wyhaczaniu i po pozostawianiu haków w rybie. Już niebawem kolejna cześć ''O czym się nie mówi''.
Odsłony: 1968